Modelarstwo Pawła Piwońskiego
 
     
  Dokumentacja | Narzędzia | Techniki | Galerie | Projekty | Nowości | Linki | Prawa autorskie

 
     
   
 
 
     
 

ModellBrno'2011

Jadąc na zawody do Republiki Czeskiej traktowałem cały mój pobyt jako zaznajomienie się ze specyfiką zawodów poza granicami naszego kraju. Nie miałem żadnych większych nadziei na jakiekolwiek wyróżnienie mając na względzie wysoki poziom czeskiego modelarstwa.

Tym niemniej zgłosiłem dwa swoje modele przez stronę internetową zawodów, co jak się potem okazało było dla mnie w pewien sposób opłacalne.

Cały przejazd odbyliśmy czteroosobową grupą, korzystając z wolnych miejsc w samochodzie i uprzejmości kolegi Tomasza - bywającego na wcześniejszych edycjach imprezy modelarskiej w Brnie. Po przekroczeniu granicy w polsko-czeskiej, tuż przed dojazdem do samego Brna, odwiedziliśmy okolice pola bitwy pod Austerlitz. Nazwa iście kojarząca się z niemiecką czy też austryjacką miejscowością, w wydaniu czeskim brzmi "Slavkov u Brna". Jadąc w tamte okolice można orientować się na chcrakterystycznie stylizowany taśmociąg wraz z czterema silosami pobliskiej betoniarni wyglądający z daleka jak działo francuskie wraz z obsługą. I można być pewnym, że trafi się w okolice pola sławnej bitwy z okresu wojen napoleońskich.

Zostaliśmy zakwaterowani w tanim, ale schludnym internacie. Jako że byliśmy usytuowani na krańcach miasta, to nie zachęcało to nas do zwiedzania okolicy - zwłaszcza że nie znaliśmy dobrze otoczenia i środków komunikacji. Nasz kierowca Tomek zdecydowanie był zbyt zmęczony, a i my potrzebowaliśmy chwili odpoczynku po kilkugodzinnej jeździe "pod słońce".

Zawody wraz z częścią targową oraz klubową były zorganizowane w dużej oszklonej hali wystawienniczej, którą podzielono na trzy wielkie części. W każdej z tych części były odpowiednio stoiska handlowe, stoły zawodnicze podzielone na sekcje klas modeli do oceny, oraz stoły do prezentacji klubowych - przemieszane z kilkoma eksponatami sprzętu wojskowego i uzbrojenia. Pod kolumnami był duży punkt z częścią gastronomiczną, gdzie za kilka koron można był zakupić napitek (bezalkoholowy, czy też "procentowy"), bądź proste danie. Na koniec dodam tylko tyle, że organizatorzy w celu lepszego poruszania się po hali używali hulajnóg. Początkowo się dziwiłem takiemu rozwiązaniu, ale po dwóch godzinach "przechadzki" po sekcji handlowej zrozumiałem powody. Zmęczenie po prostu dawało się we znaki.

W części handlowej były stoiska z książkami, modelami i dodatkami narzędziowymi. Można było tam spotkać wystawców m.in. z Polski, Czech, Słowacji, Ukrainy, Węgier i Wielkiej Brytanii. Była możliwość nabycia literatury z różnych wydawnictw oraz dodatków do modeli po cenie nieco niższej niż ta w sklepach. W modelach można było przebierać i wybrzydzać, a i tak szybciej widziało się w portfelu dno niż kupiło to wszystko co koniecznie chciało się kupić. Były najnowsze modele, ale dla wybrednych znajdowały się róznież stare i rzadkie modele z Airfix'a, Heller'a, Hasegawy czy Matchbox'u. Ktoś ujął to słowami "całą wypłatę można tam zostawić ... a i to mało" i to jest kwintesencja dostępności asortymentu branży modelarskiej na tej imprezie.

W części zawodniczej nie mniejsze zaskoczenie. Ponad 1500 modeli w dużej ilości klas, rozstawionych na dwóch dużych sekcjach w kształcie dużych zamkniętych liter "U". W środku tych liter były osoby dyżurujące oraz zespoły sędziowskie do oceny modeli. Pewnie ktoś z czytających widział większe zawody - bo i takie też się spotyka - tym niemniej zrobiło to na mnie wrażenie. Zarówno ilością tak jak i jakością wystawianych do oceny modeli. Modele można było wystawiać w kilku różnych grupach ocen - po prostu odbywało się tam kilka zawodów jednocześnie. Co najciekawsze, nie miałem w żadnym momencie problemu z obejrzeniem interesującego mnie modelu, musiałem co najwyżej poczekać kilka minut w przypadku dużej ilości zebranych wokół niego osób.

W części klubowej była cała plejada modeli oraz mini pokazów warsztatowych prezentowanych przez kluby z m.in. Czech, Słowacji, Polski. Oglądających częstowano często sokami, słodyczami, piwem, drinkami z regionalnych alkoholi. Wszystko po to aby oglądający mieli przyjemność zarówno z podziwiania prezentowanych modeli, jak i z rozmowy z przedstawicielami klubów. Był to swoisty "raut" towarzysko-modelarski - każdy miał dla siebie to co chciał. I co najciekawsze - nie widziałem żadnego bardziej "rozweselonego" modelarza. Jak widać - wszystko jest dla ludzi.

Ocena modeli odbywała się podczas trwania imprezy. Należy tu zaznaczyć że zawody z częścią targową były imprezą jednodniową. Jedynie dzień wcześniej można było rozstawić swoje stoiska handlowe. Jeżeli się zgłosiło w podanym terminie modele przez internet, to na przyjeżdżających czekały już wydrukowane karty startowe. Podawało się tylko nazwisko czy też e-mail i gotowe pocięte karty były wydawane zainteresowanym.

Regulaminu jako takiego nie było. W opisie oceny modeli na stronie zawodów, była jedynie zawarta informacja, że ocena jest prowadzona przez doświadczonych modelarzy. I na tym koniec. Bez punktów i podania kryteriów. Klasy były podzielone na podkategorie Standard i Master - mówiąc krótko modele z zestawów i te poddane konwersjom czy też znaczącym przebudowom. Samych klas było tyle, że każdy mógł znaleźć swoją niszę.

Co do klasyfikacji to wyróżniono dwa rodzaje. Pierwsza była ograniczona do trzech pierwszych miejsc (z rozróżnieniem kolejności i co za tym idzie medali - złotego, srebrnego i brązowego) i dotyczyła tylko klas juniorów obejmujących Mistrzostwa Modeli Redukcyjnych Republiki Czeskiej. Druga nie miała limitu miejsc. Były tylko wyróżnienia. Jeżeli w klasie był tylko jeden model zasługujący na wyróżnienie to go przyznawano. Oczywiście kiedy była grupa modeli wyraźnie odstających jakością od reszty grupy to wszystkie wskazane nagradzano (nawet jeśli było ich więcej niż trzy). Nagroda była oczywiście ta sama dla wszystkich wyróżnionych modeli.

Pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie sposób wskazania wyróżnionych modeli przed oficjalnym ogłoszeniem wyników. Sędziowie zaraz po sędziowaniu przyklejali do podstawki bądź karty zgłoszenia pod modelem żółtą karteczkę z napisem "Oceneny model" co znaczy "wyróżniony model". W ten sposób, bez przygotowywania i publikacji list, zainteresowani mogli zostać na samo oficjalne wręczenie nagród, podczas ceremonii podsumowania zawodów.

Reasumując, były to pierwsze zawody z których byłem naprawdę w 100% zadowolony pod kątem organizacyjnym. Można było przebierać w asortymencie literatury, akcesoriów i samych modeli. Sam catering był tak zorganizowany, że podczas największej ilości ludzi w hali, czekałem na wydanie dania czy też kawy nie dłużej niż pięć minut, a stoliki i krzesła części gastronomicznej były czyste. Ocena modeli i sposób przekazania wyników klasyfikacji był bardzo przejrzysty dla zawodników i zwiedzających.

Czy trzeba czegoś więcej ?

Paweł Piwoński

       

 
     
 
 
     
  04.11.2011 © Modelarstwo PawłaP